Ekstrawertyk, który cholernie się boi
Ekstrawertyk, który cholernie się boi. To zdanie idealnie mnie opisuje. Jestem introwertyczką, która lubi być w centrum uwagi i lubi występować publicznie. Tak rozpoczęłam swoją prelekcję podczas ostatniej konferencji Strefa Zmian. Odpowiedziały mi uśmiechy i lekkie niedowierzanie.
Kiedy to powiedziałam na Insta Stories, również dostałam kilka wiadomości, że jak to, przecież się pokazuję, robię lajwy, występuję na konferencjach, prowadzę wykłady. Wydałam książkę, a to przecież też wiąże się z byciem „na celowniku”.
Jak więc mogę mówić o sobie, że jestem introwertyczką? Kiedy ekstrawertyk wyłazi ze mnie każdym porem. To plus pytanie, jakie zadała mi jedna z Uczestniczek (stresujesz się, że zaraz Twoja prelekcja?) sprowokowało mnie do napisania tego tekstu. Bo wiesz, musiałabym być wariatką, żeby się nie stresować.
- Każde wyjście przed grupę.
- Każdy lajw.
- Każdy wykład.
- Każde spotkanie biznesowe i prezentacja.
- Nawet moje spotkanie autorskie.
Wszystkie te sytuacje powodują, że mam spocone ręce, drży mi na początku głos, a serce wali jak oszalałe o żebra.
Czy to oznacza, że jestem ekstrawertykiem, który się boi? Zdecydowanie tak.
A może jestem introwertykiem? Odpowiadam również mocne tak, bo zwyczajnie lubię być sama, nie lubię tłumów i chaosu z tym związanego, a najlepiej wypoczywam nie na leżaku, a w spacerując po lesie. W ciszy. Sama ze sobą. Jest mnóstwo spraw, które mam tylko dla siebie.
Możesz więc zapytać: to po cholerę to sobie robisz?
I tutaj nasuwa mi się odpowiedź Kasi Malinowskiej, która na tej samej konferencji Strefa Zmian miała giga prelekcję na temat pewności siebie. Otóż pewność siebie jest jak mięsień – trzeba go ćwiczyć!
Kasia powiedziała jeszcze coś, co bardzo do mnie trafiło.
Pewności siebie, nie wykuwa się na sofie, rozmyślając o podboju świata. Ją nabywa się poprzez działanie! Bez tego będzie tylko sofa i nasze fantazje.
Po mojej prelekcji podchodziły do mnie Uczestniczki. Gratulowały wystąpienia, prosiły o podpis w książce i o wspólne zdjęcie (!). Takie momenty to paliwo, które każdorazowo pali po kawałeczku moje strachy, niepewności i obawy. Pali tego gremlina w głowie, który szepce „po co to robisz, na pewno coś zawalisz”. To paliwo dopalające moją skrupulatnie budową krok po kroku pewność siebie. Aż do następnego wystąpienia 😉
Piszę ten tekst, żeby powiedzieć Ci, że warto rozbudowywać mięsień pewności siebie. W działaniu – które dla Ciebie oczywiście może oznaczać totalnie co innego.
Ten tekst powstał również dla tych wszystkich osób, które patrzą na kogoś kto działa i mówią: no tak, ona się nie boi, jej jest łatwiej! A to nie tak. Po prostu na zewnątrz nie widać tego walącego o żebra serca, a spocone dłonie mogą kurczowo ściskać pilot do prezentacji.